***
-Czy wspominałem, że nie lubię szkoły?- przewrócił oczami zirytowany nastolatek.
-Nick, tysiąc razy-odrzekł ubrany w luźną, pomarańczową koszulkę chłopak o jedwabnej skórze.Obaj dumnie kroczyli korytarzem w markowych mundurach renomowanej szkoły. Młodsze, zagubione roczniki ustępowały im miejsca, próbując odnaleźć się w nowej szkole. Błyszczącej z pozoru jednak zbyt mrocznej.
-Twój ojciec wygrał przetarg na zlecenie.-oznajmił twardo chłopak.
-Tak, wiem. Jesteśmy znaczącą firmą na tym rynku.Ojciec obiecał, że kupi mi nowe Lamborghini. Laski piszczą.-zachwalał z wielkim uśmiechem. Nicolas spojrzał na niego wilkiem.
-Mózg sobie kup...Otaczasz się stereotypami, które są tak oklepane i denne, że mnie brzydzą.-skomentował oschle.
-Laski są łatwe....-burknął.-Jestem jedyny, który z Tobą jeszcze rozmawia i to nie dlatego, że mój ojciec jest pracownikiem twojego... -wypomniał mu dotkliwie.
-Wiem Lucky, lata ćwiczeń. Łaski bez.-skomentował i wszedł do klasy, czyniąc to w bardzo dobrym stylu.
-Widzisz go...
-Przez wakacje wyładniał..
-Ciekawe, czy szuka dziewczyny. Słyszałaś, co zrobiła jego eks?-dwie dziewczyny bardzo interesowały się jego osobą, zbyt głośno.
Chłopak spojrzał która to... Jak zawsze się nie mylił. Tleniona blondynka o imieniu Amber i jej ruda przyjaciółka Lexi. Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Lubił imponować.Kochał hierarchię, a najbardziej to, że był na jej szczycie. Jednak szkoła... no cóż... do jego ulubionych zajęć nie należała.A przynajmniej ludzie.Pierwsza lekcja minęła bez przeszkód, podczas ćwiczeń blondynka dosiadła się do Nika. Jedynie ciągłe gapienie się na niego Amandy i jej idiotyczne odpowiedzi, denerwowały go śmiertelnie.
-Zawsze tak ładnie pisałeś ? Zawsze piszesz niebieskim? -zapytała wniebowzięta bliskością swojej miłości.
-Nie, od wczoraj.-przewrócił oczami. Chrząknęła.
-Ach tak...Ja piszę różowym, to mój kolor.-oznajmiła domagając odpowiedzi chłopaka...
-Tak, mój też.-uśmiechnął się. Uratował go dzwonek.
-Muszę iść na lekcje.-rzucił szybko wstając od stołu.
-Ale my tutaj mamy następną lekcję....-zezłościła się Amber.Chłopak nie żywił zbytnich uczuć do natrętnej znajomej. Nie miał od niej nic i w gruncie rzeczy nawet się mu podobała, ale czuł, że nie z taka laską powinien być.
-Z urodą się starasz, ale wytrzymać się nie da dłużej niż godzinę...-westchnął żałośnie.Wyszedł na podwórko na fajkę.
-Siema stary!-przywitali się znajomi.
-Ta.-przybił żółwika.
-Dasz jedną?-zapytał niepewnie.
-Nie.Ostatnia.-oznajmił twardo.
-A jeśli opowiem Ci gdzie jest twoja ex?-rzucił niespodziewanie licząc na swoją korzyść.Chłopakowi dym zatrzymał się w płucach.Ręka zadrżała.
-Nigdy więcej nie wspominaj jej przy mnie.-zagroził, szarpiąc za ubrania chłopaka...Ten nieźle się wystraszył.
-Dobra, sorry, sorry!!!-krzyczał.Nicolas puścił go na asfalt. Był wściekły.Nieobliczalny.
-Jesteś jakiś niekontrolowany!Chciałem tylko fajkę! -tłumaczył kolega, spiesząc się do wyjścia. W progu uderzył małą, czarną dziewczynę.
-Och!-krzyknęła i upuściła książki.Chłopak wyminął ją bez słowa.Zostawiając na klęczkach z porozrzucanymi w przejściu książkami i zeszytami.Nicolas odwrócił się słysząc wielkie "bum". Kartki pofrunęły przed podmuch wiatru tuż pod jego nogi.Spojrzał na kolejną niezdarną blondi.
Nic bardziej mylącego... Widział ciemną dziewczynę, którą jego oczy tak dawno nie widziały. Rzucił się do pomocy.
-Czy to twoje ?-zapytał spokojnie pokazując kartki juz prawie ogarniętej dziewczynie.
-Yy..tak, dziękuję,-powiedziała patrząc na podany dokument.
-Przepraszam, ale czy my się już wcześniej nie widzieliśmy?-zapytał próbując zwrócić na siebie uwagę.
-Trochę słaby tekst na....-spojrzała nad siebie. Zastygła w bezruchu. Otworzyła usta... W głowie krzyknęła "O MÓJ BOŻE!!! TO ON! JAK JA WYGLĄDAM!?"
-Spotkaliśmy się ostatnio..Jakoś znajoma twarz dla mnie.-uśmiechnął się pokazując białe zęby.Dziewczyna speszyła się bo cały czas na niego patrzyła.
-Yyy. Nie, znaczy ...Tak ! -powiedziała, gdy chłopak podał jej dłoń.Patrzyła na niego jak na obrazek.Zaśmiał się.
-Mocne wejście miałam?-wybuchnęła śmiechem.
-Aż za mocne, jesteś cała?-zapytał spokojnym tonem głosu.Spięta sytuacja przerodziła się w miłą atmosferę.
-Jeśli można nazwać dziewczynę, która w połowie semestru przychodzi do nowej szkoły "całą" ?
Coś pewnie zgubiłam.. Chyba nazywa się to szczęście.-rzekła..
-Będziesz chodzić do tej szkoły?-spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-Tak, dostałam stypendium.Moja wilka szansa. Stałam dzisiaj przed lustrem powtarzając, że "to musi być Twój szczęśliwy dzień " -dodała zmieszana.
-Jak w reklamie lotto...-puścił jej brewkę.
-Fakt, nie wiesz może gdzie jest sala numer 27 ? Skręciłam chyba w zły korytarz...Beznadziejnie być nowym.-westchnęła.
-Też mam tam lekcje. Będziesz w klasie 3A?-podniósł obie brwi.
-Czekaj, sprawdzę.. Tak mam zapisane przez sekretarkę.-wyznała zdenerwowana.
-Zaprowadzę Cię.Po prostu trzymaj się blisko mnie. Wprowadzę Cię.-zaproponował.Kiwnęła głową i niepewnie się uśmiechnęła.
-Gdzie masz mundurek?-powiedział prowadząc ją korytarzem omawiając poszczególne sale.
-Mundurek?-zapytała patrząc na swoje jeansy i bokserkę.
-Tak, jest obowiązkowy z tego co słyszałem.-przewrócił oczami.
-Będzie mnie kosztował dwie wypłaty. Obym wyglądała w nim tak dobrze jak Ty, bo inaczej to się chyba zastrzelę...- ugryzła się w język.
-Twój szef mdleje na Twój widok.Da Ci premię.-powiedział czule.
-Mhm.. Ts aaa.. -szepnęła bawiąc się kluczem od szafki.Chłopak wyczuł jej nie pewność.
-To tutaj.Boisz się?-zapytał zdziwiony.
-Ja się niczego nie boję.-wyprostowała się.Weszli do klasy, bez większych pytań Scarlett usiadła na miejscu przy oknie.Od razu zyskała sympatię klasy, nawiązała nowe znajomości, bez problemu została doceniona przy tablicy i na testach, mimo kilku pomyłek w zadaniach z matmy.
-Mamy geniusza z polskiego! 100% diagnozującego.Wypracowanie to złoto! -podniecał się nauczyciel. dziewczyna miała zaróżowione policzki.
-To nic wielkiego..-wyszeptała nie śmiało.
-Właśnie, że to wielkie! Jesteś świetna! -pochwaliła ją koleżanka z ławki.
-Pati, przestań proszę...-uciszała ją dziewczyna.
-Zdolności, zdolności !!!-bił brawo nauczyciel. Dziewczynę podniosło to na duchu.Mimo fatalnego wejścia, szkoła bardzo jej się spodobała.za to ona olśniła inteligentem nieugiętego dotąd Nicolasa.Myślała, że odnajdzie się w tej szkole, aż drzwi otworzyły się i stanął w nich Aaron.W klasie zapanowała cisza.
-Tęskniliście?-uśmiechnął się złowieszczo.
-Aaron siadaj.-rozkazał nauczyciel.
-Mordo, mamy nową do dręczenia!-wskazał na Sky chłopak, który prze taranował ją w przejściu. Sky pobladła, a Aaron zatrzymał się by na nią spojrzeć. Uśmiech spadł mu z twarzy. Sky pobladła i zagryzła zęby, w żadnym razie nawet na niego nie popatrzyła. Chłopak usiadł do ławki i ogłosił:
-To moja szczególna ofiara.-wydal wyrok śmierci. W klasie powstał pomruk.
***
-W pierwszej klasie, dręczył dziewczynę dopóki nie przeniosła się ze szkoły.Teraz jest w psychiatryku. A to tylko jedna z legend.-tłumaczyła koleżanka o ślicznych, brązowych kręconych włosach.
-Nie strasz mnie.-zagryzła wargę Sky i poprawiła plecak.
-To jest fakt.-uświadomiła ją.
-Wykarmiła mnie wilczyca.-powiedziała śmiertelnie poważnie i obie wybuchnęły śmiechem.
-Sky, ten rudy mnie prześladuje.-oznajmiła
-W Tobie przynajmniej ktoś się kocha.-uniosła brew roześmiana Sky.
-W Tobie nie ?-puściła jej perskie oko.
-Hmm?-zaczerwieniła sie Scarlett.
-Sky, jesteś tutaj tylko miesiąc, a moja koleżanka mówiła mi, że Amber już mówi, że wpadłaś w oko samemu Blackgod. On to jest romantyk ponad wszystko.... Dla swojej dziewczyny potrafił zrobić wszystko, posunąć się do niemożliwości i...
-O mnie mówicie.-dziewczyny dębiały.Przed nimi stał chłopak o ciemnej karnacji.
-Aaron.Nie.-powiedziała Patrycja wrednie.Starała się bronić swojej koleżanki jak worek złota.
-Nic straconego. Chcę porozmawiać ze Sky na osobności.-oznajmił koleżance.
-Nie mamy o czym.-odburknęła czarnowłosa.
-Spieszy nam się.-stanęła murem.
-To nie była prośba.-zakończył.
-Ja też nie żartowałam.-zmarszczyła brwi, próbują go wyminąć. Dwa ognie.
-W takim razie może opowiem koleżance, jak szalałaś na....
-Masz 5 minut!-przerwała mu zawstydzona dziewczyna.Kiwnęła koleżance odnośnie kierunku.
-Co to było?!-uderzyła go w plecy.
-Szantaż. Jesteś mało spostrzegawcza.-uśmiechnął się.
-Czego chcesz?-zapytała dziewczyna wyciągając z kieszeni portfel.
-Randki.
-Chyba śnisz.-dziewczyna była zszokowana, po tym co jej zrobił nie miała ochoty go nawet oglądać.Chłopak obudził się niczym dostał wiadrem z zimną wodą.Za Sky spojrzał nadchodzącego Nicolasa.
-Więc sprawie, że ta szkoła stanie się twoim koszmarem,-zagroził.
-Widzę, że gawędzicie miło o mojej osobie. ;).-zarzucił ramię na zdenerwowaną dziewczynę.
-Nie jesteś pępkiem świata Blackgod.-pokazał zęby Aaron.
-Tylko Tobie się tak wydaje ;)-zaostrzył sytuację.
-Wcinasz się miedzy mnie, a moją ofiarą.-spojrzał na Sky . Dziewczyna była bliska napadu gniewu.
-Jedyną ofiarą losu, jaką widzę, jesteś Ty.Nieudany podryw, jak przykro ;(.-smutał Nicolas.
-Jeszcze z Tb nie skończyłem.-oznajmił Aaron widząc dyrektora na schodach szkoły. dziewczyna wzięła głęboki wdech.
-Nic tak ciśnienia nie podnosi jak on.Nawet kawa.-rozluźnił atmosferę.
-Dziękuję.-rzuciła zdezorientowana dziewczyna.
-Wystraszyłaś się?-zmarszczył czoło.
-Nie, po prostu poznałam go totalnie innego, to szok.-rzuciła niepewnie.
-Ludzie świetnie udają, trudno kogoś rozszyfrować po krótkiej chwili.-podniósł brew. Dziewczyna, zafascynowana bliskością chłopaka, odprowadzała wzrokiem Aarona.Ciekawe co ją teraz będzie czekać.
-Mógłbyś...Ludzie z okien, patrzą.-znacząco chrząknęła aby zdjął jej ramię z karku.Chłopak jednak delikatnie odsunął ramię i poprawił jej nowy mundurek, kołnierz bowiem był przegięty w jedną ze stron. Dziewczyna zaczęła się mu przyglądać. Był przystojny. I to jak piekielnie bardzo.
-Do twarzy Ci w tym mundurku.-oznajmił. Kończąc tą czynność specjalnie musnął policzek Czarnej, wywołując u niej dreszcz.
-Mówisz tak, żebym dwie wypłaty nie żałowała.-prychnęła Czarna i zachowała swoją bezpieczną odległość.
-Chodź, bo przez Ciebie się spóznimy.-kiwnął chłopak poprawiając garnitur. Bezbłędny.Obłędny.
-Mam małe nogi.-wykrzyczała dziewczyna.
-A tak w ogóle... Dlaczego mi pomogłeś?-była czujna. Chciała sprawdzić reakcje Nicolasa. Ten zrobił coś nieoczekiwanego. Przynajmniej niespotykanego. Zielona ściana, obok której szła Sky, stała się jej wrogiem. Chłopak zagrodził ramieniem przestrzeń z obu stron.
-Bo może chciałem Cię zobaczyć..Być może chciałem Cię dotknąć, poczuć zapach Twoich perfum, poczuć na sobie Twój oddech....-szeptał, patrząc jej głęboko w oczy.Ona tylko głęboko oddychała.
-Nie jestem zabawką.-powiedziała zamykając oczy.Drzwi się otworzyły, a z nich wyszła profesorka.Chłopak i dziewczyna momentalnie stanęli na baczność.
-Co Wy tu jeszcze robicie! Marsz na lekcje.-powiedziała w mig. Idąc korytarzem panowała krępująca cisza. Chłopak nagle wypalił..
-Twoja koleżanka przybiegła, histeryzowała, że Aaron chce Cię zabić. Jest spoko, trzymaj się niej.- powiedział z grobową miną.
-Ach, tak.-wydusiła Czarna. Nicolas otworzył jej drzwi do klasy.
-Show time, baby.-uśmiechnął się.
W klasie był tylko jeden dwuosobowy stolik wolny. Chłopak i dziewczyna zerkali na siebie kolejno, ale każde udawało, że nic nie czuje, zupełna cisza.
"Jaka ze mnie jest idiotka..."-myślała Sky. "Boże, co ze mnie za idiota"-myślał Nicolas."Jaki idiota ze mnie"-myślał Aaron, widząc dziewczynę, o której nie mógł zapomnieć i znienawidzonego wroga.
***
-Hmm.-chrząknął na przerwie ciemnowłosy lecz ona dalej siedziała wyprostowana.
-Chcesz kawę? -zapytał po chwili.
-Nie.-odrzekła nerwowo.
-Co się stało ?-zapytała zaciekawiona Patrycja, gdy kolega wyszedł z klasy.
-Mam ochotę umrzeć.-odrzekła zrezygnowana.
-Nie jesteś beznadziejna, wstawaj. Idziesz ze mną do sklepiku po sok..-pokrzepiła ją koleżanka. Dziewczyna miała tysiąc myśli, jak mogła w tamtej sytuacji postąpić, jednak spokojnie szła za znajomą. Wlekła się jak rasowa pokraka, bez życia. Nagle przed nią stanęła osoba, której wcale nie chciała zobaczyć.
-Andrew, to ta mała!-krzyknął umięśniony maturzysta.Dziewczyna wyrwała się z dumań.
-Jestem Sky.-uśmiechnęła się.Chłopcy zmroczyli się na nią.
-To ta laska, o której mówił Aaron.-zmówili się cicho.
-Co?-zapytała ponownie, ale jej odpowiedź odbiła się ciszą.Patrzyli na nią z góry.
-Zazwyczaj wybierał brzydsze.-wzdychał grubas.
-Chyba, że idziemy pomęczyć Miachael'a, ostatnio był chory.Biedactwo.-zaśmiał się jeden.
-Ją zostawimy na deser.-namawiał jeden z nich. Scarlett nie rozumiała o co może im chodzić.
-Tęskniłaś ?-powiedział męski głos zza nią, podnosząc prawą brew.
-Jakoś nie miałam humoru.-mruknęła i wyminęła go ociężale.Aaron nie bywał często w szkole, więc nie widywał się z Sky. Odeszła parę kroków, jednak poczuła mocne szarpnięcie w tył.
-Co Ty wyprawiasz ?!-oburzyła się.Dopiero teraz zauważyła, że wszyscy uczniowie na korytarzu patrzyli wprost na nich.
-Nigdy więcej nie waż się mnie ignorować.Nie zapominaj, że jesteś nowa.-wycedził wściekły.Scarlett wytrzeszczyła oczy.
-Aaron, chodź zostawimy jej w klasie niespodziankę.-poklepał go po ramieniu w stylu uznania grubas.Jednak on niebezpiecznie przybliżył się do niej, więc ona oddalała się, aż nie przyparła się o ścianę. On uderzył pięścią o ścianę.
-Masz się mnie słuchać.-powiedział znacząco.Nawet nie wiedziała co powiedzieć.Popatrzyła wokół siebie. Każdy, absolutnie KAŻDY udawał, że nie widzi.Popatrzyła na niego wystraszona i pokiwała głową.
-Tak ma być z każdym. Musicie się mnie słuchać. Albo skończycie jak Anastazja.Mogę wszystko, widzę wszystko, wiem o Was wszystko. Nie zapominajcie tego.-upomniał z wrogą miną.
-Bo niby masz nad wszystkim władzę?-rzucił nagle głos z widowni.
-Kto to powiedział?-wykrzyknął Aaron, pełen nienawiści. Zapadła cisza. Każdy stał w bezruchu.
-Nie potrafisz nawet siebie kontrolować.Ofiaro.-rzucił trzeźwym głosem Nicolas i podszedł wprost do swego wroga.Aaron poczuł się niepewnie.
-Pan Piekieł we własnej osobie. Od kiedy pomagasz innym? Zawsze to Ty ich dręczyłeś.Nauczycielu.-wyśmiał chłopaka.
-Ale się zmieniłem. Dorosłem.Tobie też to radzę.Koniec przedstawienia.-rzucił spokojnie.
-Uciekaj.-szepnął dziewczynie do ucha. Sky próbowała zejść z punktu zamieszania. Patrycja pociągła ją za rękę w stronę wyjścia.
-Było miło Sky, do następnego razu.-uśmiechnął się Aaron.Nawet się nie odwróciła.
-Jebany książę.-burknął do Nicolasa i odszedł zły.
-Na prawdę nie wiem, dlaczego jesteś moim bratem.-prychnął Nicolas pod nosem.
****
-Trzymasz się ?-dopytywała Patrycja.
-Taak. Znaczy nie wiem co się właśnie stało.-usiadła na murku blada Sky.
-Nicolas nigdy jeszcze nie stanął w takim stopniu w czyjeś obronie.-uniosła brwi Pati.
-Czy on kiedyś był "bad boy'em"?-zapytała zdziwiona.
-Kiedyś? Dalej jest sexowny i niebezpieczny.Jesteś tutaj od miesiąca i nikt Ci tego nie powiedział?-wyczeszczyła oczy z niedowierzania.
-Plotki mnie nie interesują.-oznajmiła twardo.
-Ale opowiedz.-
-Spóźnimy się na lekcje, poza tym nie wiem czy to w 100% prawda, są różne wersje tego...-marudziła wywracając oczami.
-Powiedź mi.-prosiła słodko.
-Ehhhh...-wzdychała głośno.
-Dla Ciebie-uśmiechnęła się.
-A więc?-ponaglała Sky. Była tego cholernie ciekawa, co się stało, że tak diametralnie się zmienił.
-Gdy weszłam do tej szkoły, była legenda o dwóch nienawidzących się braciach. Jeden gorszy od drugiego.Obaj przystojni nieziemsko*.*.Wyczyniali razem straszne rzeczy, gnębili pierwszaków emocjonalnie.Kilka razy wzywano rodziców dzieci, ponieważ nie chciały chodzić do tej szkoły.Aaron i Nicolas byli okropni...
-To oni są braćmi ?!-przerwała im dziewczyna, niemal podskoczyła na tą wieść.
-Nie przerywaj, ale tak. Niklas jest pierworodny, a Aaron jest synem kochanki jego ojca.Obaj noszą jego nazwisko-Blackgod. Od zawsze konkurują, ciekawe jak podzielą firmę po śmierci ojca....Ale wracając do głównego motywu. Nicolas zakochał się, bardzo wydoroślał, zaczął się uczyć, nie widział poza niej świata. Każda dziewczyna zazdrościła jej. Była piękną blondynką o niebieskich oczach.Gdy wyszło na jaw, że się spotykają Aaron starał się ją zniszczyć,ale Nicolas poszedł na ustępstwo i zawarli pakt. Nicolas zrezygnował z wszystkiego co kochał. Oddał mu nawet swój samochód, podobno poprał przy ojcu, żeby Aaron mógł nosić nazwisko Blackgod'ów. Zrobił wszystko, nawet dał się upokorzyć Aaronowi w oczach ojca, na jakimś bankiecie. Wtedy Anastazja przespała się z jakimś gościem.Wyznała Nicolasowi, że była z nim tylko dla pieniędzy, nigdy go nie kochała. On dał jej wszystko, ona nigdy nie zrobiłaby dla niego nic.Teraz jest dziwką na rogu Whiterost. Widziałam ją ostatnio zniszczoną przez narkotyki. Ale nigdy nic nie powiem na Nicolasa. Do końca o nią walczył, zawsze był jej wierny. Potem wyjechał do USA. Odciął się od rodziny i dopiero niedawno wrócił.-Patrycja spojrzała na Czarną.
-Dlaczego płaczesz?-zapytała zdziwiona.
-Ja nie wiem.. To było takie...-szlochała.Przytuliła koleżankę. To była piękna historia.Serce krajało się czarnowłosej dziewczynie.
-Chciałabym przeżyć kiedyś coś takiego.-uśmiechnęła się i otarła łzy.
-Miłość istnieje. Mój Arthur nie jest romantykiem,ale od zawsze był przy mnie. I to jest moja prawdziwa miłość.-oznajmiła zamyślona Patrycja.
-Oby na całe życie.-rzuciła krzepko Sky.
-Szykuj długopisik, pani Żyleta nie lubi spóźnień.-pokręciła głową.
-Będzie pała.-wyśmiała szatynka.
***
Dziewczyny wróciły do klasy. Idąc do swojej ławki czuła wzrok dwóch chłopaków na sobie.Siedziała cicho do końca zajęć, potem wzięła torbę i dając dyskretny znak Patrycji opuściła salę równo z dzwonkiem.Wychodząc przed budynek, kumple Aarona rzucali do niej żałosne teksty, starała się je ignorować. W końcu otoczyli ją, do towarzystwa doszedł Aaron.
-Gdzie się tak śpieszysz?-rzucił uśmiechnięty.
-Nie twoja sprawa.-syknęła ze spuszczoną głową.
-Pokażę Ci, co robię z takimi osobami, które mi tak odpowiadają.-kiwnął na jakiegoś wątłego chłopaczka, który klęczał dotąd w kącie. Miał okulary i w jego oczach kryło się przerażenie.
-Michael, idź coś zjedź wyglądasz na głodnego...-chłopak chciał wejść do szkoły, ale Aaron dodał:
-Świnie jedzą ze śmietnika...
Chłopak podszedł do kubła na śmieci i wyciągnął jakiś jogurt, następnie go wypił.Nikt z gapiów nie reagował.
-Co Ty robisz?! Zostaw to!!-czarna podbiegła i wytrąciła z ręki blond chłopakowi opakowanie.
-Zostaw. Ja muszę robić to co mi każą.Inaczej nigdy się od nich nie uwolnię. Nie buntuj się.-mówił cienkim głosem.Mocnym szarpnięciem odwrócił ją Aaron.
-Dlatego nigdy więcej mi tak nie odpowiadaj.Chcesz przecież zostać w tej szkole.Przeżyć ją bezboleśnie.-mówił opiekuńczo.
-Nie boję się bólu, gnoju.Grozisz mi ? W życiu przeżyłam więcej niż Ty kiedykolwiek zrobiłeś.A teraz dasz mi spokój. -dyktowała dziewczyna twardym tonem. Zaskoczony tą odpowiedzią Aaron usmiechnął się.
-Ja Ci pokazę..-ruszył na przód jeden z mięśniaków.Aaron zatrzymał go ręką.
-Niech idzie.-oznajmił. Sky zostawiła wszystkich w tyle.Zaczęła biec przez rynek, była spóźniona do pracy. Tam również nie miała łatwo.Przez nieuwagę przecięła sobie podłożonym przez rudą nożem w pianie. Do domu szła na nogach, ponieważ musiała do późna odpracować spóźnienie, przegapiając autobus. Czuła się jak trup. Wyszła ze supermarketu, ponieważ obiecała zrobić zakupy na jutro.Samochód zajechał jej drogę, Sky odsunęła się gwałtownie. Miała najgorsze obawy. czyżby ją znaleźli? Za kierownicy wysiadł ciemny chłopak.
-Wsiadaj.-powiedział zabierając jej z dłoni siatkę z zakupami i otwierając drzwi samochodu.
-Yyyymmm.Tobie też cześć.-powiedziała zaskoczona jego obecnością.Ruchem głowy kazał jej wsiąść.Usiadła na miejsce. Chłopak odłożył do bagażnika jej siatki i plecak, po czym wskoczył na miejsce.Zapanowała cisza.
-Gdzie mieszkasz?-zapytał Nick opamiętawszy się, że " przecież nie wie".
-Green Sreet 22. Mamy spory kawałek przed sobą.żałuj, że się zgodziłeś mnie podwieźć.-skomentowała normalnym tonem.
-Tak, prawdziwa bankrutacja na benzynie.-rzucił poważnie. Zaśmiała się ciepło.
Spojrzał na nią po krótkiej chwili, ciągle mu się przyglądała.
-No co ?-zapytał skrywając uśmiech.
-Kocham sarkazmy.Myślałam, ze tacy ludzie juz dawno wymarli.-odrzekła uśmiechając się.Oparła o siedzenie głową.
-Ciężki dzień?Omijasz kolejki chodząc o północy do sklepu ?-zapytał spoglądając na jej pozycję.Miała na sobie krótkie, odsłaniające całe nogi spodenki i mokrą od piany czerwoną koszulkę. -Norma. Poluje na niskie ceny o północy. Coraz bliżej zimy, nie sądzisz? Słońce zachodzi szybciej, coraz mniej czasu, nawet wiatr jest zimny.-zmieniła temat licząc, że ominie ten nieprzyjemny temat. Wyczuł to.
-Jest Ci zimno?-delikatnie chwycił jej dłoń na kolanie. Sky syknęła i cofnęła dłoń.
-Kto Ci to zrobił?-zmarszczył brwi, zacisnął szczękę.Na początku nie wiedziała co odpowiedzieć.
-Jestem rasową blondynką. Skaleczyłam się na nożu.-oznajmiła spuszczając głowę, licząc, że chłopak ją wyśmieje.
-Jak to się stało ?-zapytał zjeżdżając na pobocze.
-Nie zauważyłam go w pianie, a kiedy poczułam było już za późno. Ale to mnie nie boli.-wyjaśniła spokojnie. Nicolas zatrzymał samochód.
-Ale mnie kłamiesz.-rzucił pod nosem i sięgnął ramieniem na tylne siedzenia. Wyciągnął apteczkę samochodową,oświecił lampkę, następnie otworzył ją i zaczął przeszukiwać.
-Podaj mi dłoń.-rozkazał.
-To nic poważnego.-bagatelizowała ranę.Jednak on nalegał. Niechętnie podała mu dłoń.Oczom Nickolasa ukazały się różnego rodzaju i wielkości rany i blizny na całej dłoni. Jednak nie były to rany po żyletce, a liczne zadrapania, zranienia.Przez chwilę patrzył na nie i poczuł wzrok Sky na sobie.Delikatnie przemył ranę i zabandażował.Nie spuszczała z niego oczu.
-Dziękuję.-szepnęła.
-To tylko rana, nic wielkiego...
-To też. Mam na myśli sytuację z Aaronem.Tylko Ty mi wtedy pomogłeś.-przypomniała.Nick skończył czynność i odłożył apteczkę. Później spojrzał na nią i czule rzekł:
-Zawsze będę Cie chronił.
Dziewczyna nie miała wątpliwości co do szczerości tej obietnicy.Patrzyli sobie w oczy przez dłuższą chwilę.
-Dodam tylko trochę ciepła.-powiedział włączając ogrzewanie. Zsunęła się z powrotem na siedzenie.
-Co tak późno kupujesz? Wódkę?-zapytała zarumieniona.
-Fajki. -spoglądnął na nią.
-Wypadało by to rzucić.-odparła.
-Wypadało by. -przytaknął.
-Jutro mamy święta. -syknął.
-Nie lubisz?-zapytała zaintrygowana.
-To będzie najnudniejszy dzień w Twoim życiu,większość osób ucieka z sali.-wyjasnił skręcając do uliczki.
-Uprzedź nauczyciela, że mogę się spóźnić, mam kilka spraw do załatwienia.-wnioskowała.Stanął przed jej domem.
-Dobrze.-powiedział wysiadając pierwszy. Poszedł do bagażnika, wyciągnął zakupy, otworzył jej drzwi. Dziewczynie za każdym cholernym razem imponowało to niezmiernie.
-Dzięki, widzimy się jutro.-powiedziała wzdychając.
-Mam nadzieję.A .. byłbym zapomniał.-odrzekł po chwili.
-Tak?-zapytała zmęczona.
-Pachniesz płynem do naczyń.Robię się głodny.-oblizał usta.
-Łap niskie ceny w kolejce.-dowaliła mu ostro. Nick uśmiechnął się, doskonale wiedział, co ma myśli.Weszła na drewniany ganek i otworzyła drzwi.
-Cześć mamo...-powiedziała wchodząc do domu.
-Hej Sky, dlaczego tak późno? Martwiłam się.-oznajmiła siedząca na fotelu Helen.
-Przegapiłam autobus, spóźniłam się do pracy, ogólnie strasznie pechowy dzień.-marudziła opierając się o ramę progu.
-Moje kochane biedactwo.-Helen uściskała ją mocno.
-Chodź coś zjeść, zrobiłam Ci naleśniki. Po całym dniu powinnaś zjeść ich przynajmniej sto.-powiedziała wchodząc do kuchni.Dziewczyna wzięła dwie torby z zakupami i położyła je na stół.
-Nie było już serka wiejskiego, wzięłam śmietankowy.-oznajmiła uśmiechając się znowu. Z kieszeni wyciągnęła swoją miesięczną wypłatę. Odłożyła sobie tylko na wartość miesięcznika autobusowego a resztę rozdzieliła po połowie do słoika z napisem "na leki" i "rachunki domowe", starannie zakopała kilogramami cukru, tworząc ścianę.
-Jesteś bardzo pomysłowa, mówiłam Ci.-zaśmiała się mama.
-Idę się wykąpać, zaraz wracam.-oznajmiła dziewczyna zrzucając plecak."Spocone ciało, tłuste włosy..wyglądam niezmiernie sex'ownie" -zaśmiała sie i wzięła przyjemnie odświeżający prysznic.Zazwyczaj śpiewała, dzisiaj nawet na to nie miała ochoty. Wskoczyła do piżamki i zjadła ciepły posiłek. Wytłumaczyła kilka zadań domowych Katherine i wtedy nareszcie się położyła.
-Nie dasz się przecież złamać takim małym trudnością...-powiedziała w duchu.Zadzwonił telefon.
-Stella, nawet nie wiesz jak się cieszę, że dzwonisz... Masz czas?-zapytała niemalże płacząc.
-Dla Ciebie zawsze. Stało się coś?-zapytała zdenerwowana. Dziewczyna przez łzy opowiedziała jej cały dzień...Zatrzymała się jednak na moment...Podsłuchujący dalej dziewczynę chłopak chciał najbardziej usłyszeć jej zdanie o nim.
-Co sądzisz o tym całym Nicolasie?-zapytała Tęczowa. Dziewczyna wzięła głęboki wdech.
-No co ...? Lubię go, jako jedyny nie bał się stanąć w mojej obronie...-mówiła dziewczyna.Chłopakowi serce zaczęło bić szybciej.
-... ale nosi okropne buty do tego mundurka...Tak bardzo mu nie pasują...-mówiła dalej.Nicolas zerwał się z łóżka.
-Coooo?! to są droższe buty od całego jej domu!Pff. Bezczelna.-rzucił głośnikiem o podłogę wzburzony mężczyzna.
-Ale nie wiem co tak na prawdę o mnie uważa.Dlatego nie będę się narzucać.A może to tylko zwykły flirt?pewnie każdą tak się bawi.Nie jestem łatwa.Znam go tylko miesiąc.-powiedziała Sky z głową w poduszce.
-Kochanie, masz we mnie wsparcie, pamiętaj.Zawsze mogę zagrozić Aaronowi, jebanemu idiocie. Idę na imprezę, idziesz ze mną?-zapytała Stella ubierając szpilki.
-Nie chcę skończyć jak ostatnio.Aaron to jakiś potwór.Nie mam sił...-powiedziała zamykając oczy.
Ale jutro za to sie nie uczycie, bo macie jakieś święta trzech szkół, a ja muszę iść na dwie matematyki.Kto ma gorzej ? Liam był u mnie. Nawet nie wiem, dlaczego się z nim przyjaźnię.Był jakiś niewyraźny, zmieszany, coś go gnębi. Oczywiście skarżył mi się, że nie masz dla nas czasu, że nawet nie odpisujesz na sms'y.Masz 2 minuty od jego szkołę, a nigdy go nie odwiedzisz, pewnie zadajesz się z jakimiś świrami.Kupiłam Ci białą sukienkę, bo widzę ostatnio, że chodzisz jak ofiara losu. Podrzucę Ci ją rano, bo jutro jest wielki dzień.Głośno o nim wszędzie. Przynajmniej będziesz sexi. Dopisałas trochę swojego bloga? Ile jeszcze masz do zakończenia twojej debiutanckiej powieści? Muszę ja 1 przeczytać.Jutro idziesz na autobus czy Lio pod Ciebie podskoczy?-odpowiedziała jej cisza.
-Sky?Halo?Śpisz już ?.......Kolorowych kochanie.-rozłączyła się Stell.
-Ja Ciebie też..-wyszeptała przez sen Czarna.
****
Good night all of you <3 3="" ky="" p="" sky="">3>
Pogrążone szarością codzienne życie. Zło czające się na ulicach pozornie niewinnego miasta. Koszmar świata. I ona... Zwyczajna, niczym nie różniąca się od innych nastolatek dziewczyna. Mającą swój świat i swoją dramatyczną historię. I wtedy zjawia się on. Poszukiwacz sensu istnienia. Inny od wszystkich chłopców. Z... niecodziennym hobby...Ukryty świat z nieco magicznym akcentem.Wszystko czego pragniesz przeczytać jest na wyciągnięcie ręki.Tylko kliknij ;) #smutne#miłość#nastolatki#pozdrozłożka
Cudowny :* Uwielbiam Nicolasa, jest boski. Czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu! I zapraszam rowniez do mnie :)
OdpowiedzUsuń